Baligród był w 1944 r. istotnym punktem na mapie Bieszczad, w lipcu 1944 na tym terenie panował jeden wielki chaos. Wojska niemieckie wycofały się na zachód, a jeszcze przed wkroczeniem wojsk radzieckich uaktywniła się na obszarze Bieszczadów działalność Ukraińskiej powstańczej armii.
Kierownictwo UPA podjęło wówczas decyzję o tworzeniu oddziałów, które zasilali Ukraińcy z posterunków pomocniczej policji niemieckiej oraz dezerterzy z SS-Galizien. Ukraińskie podziemie przygotowało listy Polaków, których wyznaczono do likwidacji, a właściwie zamordowania. Ludność Polska nie dostała żadnego ostrzeżenia czy polecenia opuszczenia tamtych ziem. Począwszy od 30 lipca w Baligrodzie i okolicach doszło do kliku morderstw na Polakach. UPA kłamliwie zapewniała o braku planów agresji na Polaków.
5 sierpnia Włodzimierz Kit „Prostił” i Wasyl Cebeniak „Bohdan” przywódcy OUN podjęli decyzję o wymordowaniu mieszkańców Baligrodu, których nazwiska zgromadzono na przygotowanej wcześniej liście. Miasto otoczono 6 sierpnia. Akcji przewodził Włodzimierz Kit, zastosowano taktykę znaną np. z Wołynia. Akcja miała miejsce w niedzielę, więc UPA zatrzymywało pod Kościołem Polaków z przygotowanej wcześniej listy. Polacy zostali rozstrzelani przed świątynią, jednak bestialska chęć rozlewu krwi kazała wedrzeć się Ukraińcom do kościoła, gdzie polskiego księdza przy ołtarzu zasłonił ukraiński pop. Ukraińcy zrezygnowali z masakry w kościele, ale doszło do jeszcze wielu morderstw w miasteczku. Głównym celem tej niedzielnej masakry byli mężczyźni, którzy mogli sprzyjać lub angażować się w działalność nowych, polskich władz.
Franciszek Różycki, świadek zbrodni w Baligrodzie wspomina „dziadek wyszedł pierwszy na pole, z rana, była szósta godzina. Powiedział dziadek do babci i mamy, że jakaś partyzantka leci górą (przez Kiczerę). Mama stwierdziła, że to ruska partyzantka, po kilku minutach ta grupa, okazała się bandą UPA. Schwytali dziadka i porwali nad brzeg, gdzie postrzelili go w tył głowy. Wcześniej tata wrócił z wieczornej warty i położył się na strychu aby odpocząć. Kiedy zastrzelili dziadka babcia narobiła krzyku, Tomek! Tomek! wołała. Tato zbiegł ze strychu na podwórko, gdzie również został schwytany i rozstrzelany pod czereśnią. Z łóżka wyciągnęli nawet 90-sięcio letniego dziadka, którego rozstrzelali na gnojowniku, gdzie padł obok swego syna i brata. Mama błagała upowca (płacz..) żeby nie mordował taty, Ukrainiec odpowiedział, ciebie stara i dzieci przyjdziemy wyrżnąć, bo na Was kuli szkoda.”
Podczas tej krwawej niedzieli w Baligrodzie zamordowano 40-stu Polaków, była to pierwsza tego typu akcja wymierzona przeciwko ludności polskiej na terenie Bieszczadów.
M. Bachórz